- Posty: 19
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Nie tak to przedstawiałem sobie początek mej służby wojskowej. Zamiast walczyć w „pierwszej linii", pilnować muszę chłopa i wozu, gdzieś kilkanaście kilometrów za polem walki. Liczyłem jednak, że może na transport napadną Kozacy, kręcący się w lasach, że odeprzemy ich atak i już jako zwycięzcy dojedziemy do Jędrzejowa.
Rzeczywistość potoczyła się zupełnie innymi tory. Za miastem, póki było względnie widno, jakoś szło. Dowódca transportu z energią biegał wzdłuż kolumny i porządkował wozy. Wjechaliśmy jednak wkrótce do lasu i piekielne ciemności fatalnie wpłynęły na dyscyplinę marszu. Jakiś wóz przed nami zatrzymał się, reszta zaczęła w ciemności najeżdżać na siebie, powstał krzyk, wymyślania sobie woźniców, klątwy i złorzeczenia. Wiele chwil minęło, nim zreperowano wóz, i jakoś ruszyliśmy. Przyznam się, że w czasie tego zamieszania przestałem życzyć sobie starcia naszego taboru z kozakami. Gdy wyjechaliśmy wreszcie z lasu, spostrzegłem, że wszyscy woźnice i większość strzelców śpi na furach, a tabor wlecze się noga za nogą bez zachowania jakichkolwiek ostrożności.
Tak dojechaliśmy nad ranem do Wodzisławia. Było jeszcze ciemno, gdy stanęliśmy na rynku. Komendant taboru kazał mi iść rekwirować owies dla koni. W bocznej ciemnej uliczce odszukałem mieszkanie sołtysa. Długo wstawał, stękał i narzekał na moje natarczywe stukanie do okna. Wreszcie wyszedł i zaczęliśmy urzędować. Najtrudniej było dobudzić się ludzi. Potem już szło żwawo.
Był to początek wojny i ludność dostarczała chętnie wszystkiego. Toteż w niespełna godzinę wróciłem na rynek, eskortując dwóch ludzi z workami owsa. Konie zarżały na nasz widok. Po napaszeniu koni, już rankiem, ruszyliśmy i na szóstą rano dotarliśmy do Jędrzejowa.
Tu komendant transportu kazał mi się zameldować w komisariacie wojskowym. Do godziny ósmej zjadłem śniadanie, które warzyły w kotłach niewiasty. Wśród nich zapamiętałem energiczną ob. Teklę, Dulińską. Po śniadaniu udałem się do domu b. zarządu powiatu rosyjskiego, gdzie mieścił się komisariat. W komisariacie urzędowali Emil Bobrowski i Daszyński. Bobrowski kazał mi stać na rynku i uważać, czy który z przechodzących batalionów nie potrzebuje lekarza. Powiedział mi, że niedługo nadejdą bataliony IV i V.
W międzyczasie pozwolił mi uzbroić się w szablę rosyjską, stojącą w kącie kancelarii. Siadłem tedy przed „powiatem" i, grzejąc się na słońcu, czekałem drzemiąc na „wolny" batalion.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Gdzie i kiedy się była ta potyczka ???
Brak jakichkolwiek danych źródłowych.
Dobre pytanie. Piszesz dalej, że kartka została wysłana w listopadzie 1914.
Przypuszczam, że chodzi tu o potyczkę pod Brzegami 14 sierpnia,miejsce nieodległe od Jędrzejowa.
Oczywiście kartkę wykonano w celach propagandowych i dlatego niekoniecznie musi odzwierciedlać sam przebieg potyczki, czyli to, jak było naprawdę.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.
Proszę Zaloguj , aby dołączyć do konwersacji.