Rozmowy o Historii
Andrzej Kalinin 1933 - 2021 |
Leszek Szymkiewicz 1952 - 2017 |
Piotr Gromniak 1947 - 2017 |
WSPOMNIENIE
↓ Andrzej Kalinin
Opis naszej znajomości z p. Andrzejem nie liczy sobie „wiele stron”, a jednak jest w niej zażyłość, jaka pojawia się tak szybko tylko wówczas, kiedy korzenie pochodzenia zakotwiczone są w tej samej ziemi. Kiedy ulice we wspomnieniach są „naszymi ulicami”, zaś opis miejsc czy postaci przywołuje natychmiast wspólne, noszone w sercach obrazy. Kiedy niezależnie od wieku rozmówców, wewnętrzną reakcją na słowo „Jędrzejów” jest emocjonalne uzupełnienie „nasz” - nasz Jędrzejów!
Spotkaliśmy się 19 lipca 2014 roku na Zjeździe Andreowian, ale nasze relacje rozpoczęły się znacznie wcześniej, podczas realizacji pomysłu udostępnienia na Andreovii książki Opowieści o świcie i zmierzchu. Żywiołowa reakcja p. Andrzeja na ten pomysł, jego autentyczne i bardzo mocne wsparcie pozwoliło na błyskawiczne udostępnienie wspomnień „o dawnym Jędrzejowie i nie tylko”. Uśmiecham się, na samą myśl o niesamowitej przychylności p. Andrzeja dla działań naszego portalu, to nam naprawdę dodało skrzydeł.
Poniżej fragment Jego przemówienia na naszym Zjeździe:
Przyjechaliśmy tu wszyscy do domu, na stare śmiecie, do wspomnień i miejsc najbliższych sercu, do miejsca gdzie wszystko się dla nas zaczęło. Przyjechaliśmy tu, gdzie są nasze rodzinne domy i dzieciństwo i szkoły i miejsca pierwszych randek, ale także groby naszych najbliższych.
Każdego z nas łączą jakieś tam z tym miastem wspomnienia. A wspomnienia, jak wiadomo, nie mają wad. Pewnie dlatego tylu nas tu na sali jest. Same wielkości i znakomitości, które swój początek miały tu w naszym Jędrzejowie. A dziś są to znani naukowcy, lekarze, inżynierowie, ekonomiści, artyści, dziennikarze.
Więc zjechało nas tu kilka pokoleń. Od tych najstarszych urodzonych jeszcze przed wojną, co to w młodości chodzili do nieistniejącego już kina „Gdynia” na Krzywym Kole. I na czwartkowe jarmarki jakie odbywały się na Rynku. A po wodę na herbatę chodzili z wiadereczkiem do źródełka świętej Barbary...
8. czerwca 2021r. odszedł Andrzej Kalinin - jędrzejowianin, wspaniały człowiek, wybitny pisarz.
↓ Leszek
Chociaż jest z nami od momentu naszych narodzin nie wiemy nic o jej istocie, nie wiemy kiedy, po co i dlaczego. Ten brak wiedzy częściowo zastępuje nam wiara i religia ale wciąż pozostaje tak wiele wątpliwości - śmierć ciągle jest dla nas wszystkich wielką zagadką. Bezceremonialnie i nagle przecina wszystkie więzi, jakie dotychczas pracowicie zbudowaliśmy ze światem, niespodziewanie wyrywa nas z otoczenia i przenosi w niewiadome.
Pewnie dlatego tak bardzo chcemy wszyscy pozostawić po sobie jakiś ślad, żeby ludzie z przyszłości wiedzieli o nas, o naszym istnieniu. Nie możemy zatrzymać życia, ale możemy zachować pamięć – w sercach rodziny, przyjaciół czy wielu innych osób, spotkanych w tej podróży. Pielęgnujemy historię naszych przodków wierząc, że ktoś kiedyś z równą miłością i dbałością pochyli się nad pożółkłymi kartami naszych własnych dni.
Leszku, Ty dobrze wiedziałeś jak ważna jest świadomość własnych korzeni, znajomość miejsc i zdarzeń, połączonych z każdym człowiekiem tysiącami niewidzialnych nici – uratowałeś od zapomnienia tak dużą część historii swojej rodziny, nierozerwalnie złączonej z historią naszego miasta: Bazyli Nawarro, Listy do Wiednia czy nasze dyskusje na forum.
Dziękuję Ci za to, że byłeś i dalej jesteś z nami! Dziękuję za przyjaźń, za lekcje historii i patriotyzmu – tak się jakoś składa, że najbardziej kochają to nasze miasteczko ci, którzy stąd wyjechali...
Może z daleka lepiej widać?
Może nie dostrzega się wówczas mało znaczących drobiazgów a cała uwaga skupia się na tym szczęśliwych chwilach naszego życia, naszej młodości w tym czasie i miejscu?
Odpoczywaj w pokoju
↓ Piotr „Szukam w gruncie rzeczy”
„De mortuis aut bene, aut nihil”. Nawet gdybym bardzo chciał, nie potrafił bym znaleźć „łatki”, którą dałoby się „przypiąć” Piotrowi. Znałem go od bardzo dawna i jest to jedna z najcenniejszych przyjaźni, w jakiej dzięki niemu miałem zaszczyt uczestniczyć.
Uwielbiałem jego niesamowite poczucie humoru, tak bardzo podobne do mojego, więc nie było naszego spotkania bez uśmiechu. Imponowała mi jego rozległa wiedza a pasjonujących opowieści i anegdot mógłbym słuchać bez końca. Miał w sobie dziwną łatwość nawiązywania kontaktów, mógł pogadać z każdym, bez względu na przekonania czy wiek i nigdy nie czuło się bariery, jaką zwykle tworzy różnica wieku, zasób umiejętności i wiedzy czy pozycja społeczna. A jeszcze do tego, rzadko dzisiaj spotykany, dystans do własnej osoby - wszystko to sprawiało, że Piotra lubiło się i szanowało, bo na to po prostu zasługiwał!
Jest jeszcze jedno ważne słowo, związane z nim od zawsze – pasja! Zawsze gdzieś po drodze towarzyszyła mu pasja tworzenia, poszukiwania czy wzbogacania wiedzy. Jeśli już coś robił to z pasją tak, jak „szukanie w gruncie rzeczy” - połączenie pasji i życiowej filozofii ukierunkowanej na „być”.
Jest mi cholernie trudno pisać o Piotrze w czasie przeszłym – utrzymuję tą poprawność, ale wewnętrznie nie zgadzam się z tym, bo dla mnie Piotruś jest zawsze tuż obok – słyszę jego głos, widzę uśmiech a zaraz i moja gęba się uśmiecha. Jakoś mi weszło w krew nazywanie go Piotrusiem, mimo że był już w wieku powszechnie uznawanym za poważny. Ale kto go znał ten wie o czym mówię – Piotr był zawsze wewnętrznie młody, niczym bajkowy Piotruś Pan, to było widać od pierwszej chwili rozmowy, od pierwszego błysku w jego oczach, od pierwszego żartu w rozmowie. Dlatego tak mi trudno przyjąć do wiadomości, że właśnie wyjechał na kolejne poszukiwania – tym razem daleko, bardzo, bardzo... daleko?
Dziękuję Piotrze, że miałem tą wielką przyjemność być w grupie Twoich dobrych znajomych i przepraszam, jeśli z mojej strony coś było nie tak.
Pożegnanie Piotra Gromniaka w poniedziałek, 27 lutego o godz. 14, w jędrzejowskim Klasztorze Cystersów.