Listy do Wiednia
Sto lat temu rozpoczęła się I wojna światowa – gigantyczny konflikt zbrojny, dobitnie pokazujący coraz to ulepszane możliwości wyniszczającej walki. Rozległa jest literatura gloryfikująca generałów i wszelkiej maści przywódców, w imię chorobliwych ambicji czy przekonań pchających na zgubę własny naród. O sytuacji żołnierzy na frontach wiemy sporo, ale znacznie mniej o życiu cywilów z terenów, przez które toczyła się machina wojenna.
Historia tej wojny szczególnie mocno przyciąga moją uwagę, a najbardziej interesują mnie losy zwykłych ludzi. Listy jakich fragmenty przedstawiamy, to relacje „z pierwszej ręki”, pokazujące codzienność Jędrzejowa w tamtych strasznych czasach. Pisane są przez rodzinę do Bazylego Nawarro, przebywającego w Wiedniu na nauce zawodu, co było jakby ekwiwalentem czy rodzajem nagrody za służbę w wojsku (Legiony Polskie).
Ad rem…
Żołnierz I Pułku Ułanów Beliny - Bazyli Nawarro |
05.06.1915r.
Na polskich ziemiach wylew wszystkich klęsk i boleści, zbrodni i cierpień… Pola w większej połowie nie obsiane, w stodołach pełno koni zaprzęgowych, które ściany pogryzły, cały Jędrzejów to obóz wojenny okrążony pozycją od strony Pińczowa, Motkowic, Brzegów, Złotnik, Małogoszcza, skąd prawie codziennie słychać huki armat, aż chata drży. (…) Pamiętajże o sobie, zaoszczędzaj pieniądze na czas jeszcze cięższy, jaki bez wątpienia nastąpi wszędzie. Jeżeli kiedy się poprawi dla ludzi w życiu, na to długo wypadnie czekać, bo zniszczenia powszechne. (…) Z przyczyny suchości spodziewamy się na przyszłość głodu. Brak koni zmusza biednych ludzi do dźwigania na sobie worków kartofli po kilka mil, z Sosnowca, Zawiercia na dwukołowych tragaczach ciągną kobiety kartofle lub po trosze zboża. Nabiału żadnego, mięsa żadnego, omasty żadnej, kaszy żadnej, grochu żadnego, nafty żadnej itp. Czego najbardziej bali się ludzie to ich wręcz spotkało. Zarobku żadnego nie ma oprócz robót publicznych z powinności, w jatkach pustki, masarni ani jednej, słoniny lub szmalcu ani funta, jarmarków nie bywa, podatki płacą przymusowo. (…) Całą zimę w naszej chacie były koszary wojskowe, w oborach, stajni, wozowni. Zboża z przyczyny suszy i zimna w maju liche, do tego zagraża im zniszczenie. W naszem gospodarstwie wszystko ze stodoły zabrali w snopach, oziminy mało zasiane, bo konie Prusacy zabrali na podwodę i przepadły z wozem, dwoje bydła także zabrali bezpłatnie. Jarego zboża nic nie zostawili, do siewu kupiło się tylko kilkanaście korcy jęczmienia, gdyż nic więcej nie można było kupić; na wieś po zboże jechać nie można było (nie dawali przepustek), a do miasta na jarmarki nie przywozili. Zasiany jęczmień późniejszy nie powschodził dotąd z przyczyny suchości. Ledwo utrzymała się dotąd para starych koni i jedna krowa, to jeść nie było co dawać – jedynie dawne (stare) plewy jęczmienne zostały. Żadnej słomy ani plew pszennych nie zostawili. Wszystkie zapasy materiału drzewianego, wszystkie deski rżnięte: sosnowe, dębowe, topolowe – popalili, drzwi od obór i stajni, wrota od stodół popalili, powały z obór, sąsieki ze spichrza, drabiny, brony – także popalili. Omłóciło się trochę żyta i pszenicy, to z mieszkania zabrali – zostało parę. (…) Jak możesz czytaj to bezgranicznie, gdyż brak piór, atramentu i papieru – jest nędza..
czerwiec 1915r.
Wpadłeś w szpony nieszczęścia piszesz... Cóż się stało z Tobą i jak Cię ratować? Zdrowie i rozum - skarby nieocenione, których strzedz potrzeba, bo pod tym względem siła ludzka niewiele pomoże.(…) U nas to samo, żniwa zaczynają się i zabór także, stodoła obdarta do okoła, do jakiej szkoda kłaść zboże, bo… Jesteśmy dotąd zdrowi, zmian w mieście na lepsze nie ma. (…) Kordona zabili na pewno w ataku 17 czerwca…
15.08.1915r.
Pamiętaj bardzo o zdrowiu, boś filar rodziny. Zmartwienie nic nie pomoże, tylko zdrowie psuje. Jednak u nas dłużnicy mordują o pieniądze za młockarnię, za nieoddane zboże, za podatki; na to wszystko nie ma żadnej rady.
28.08.1915r.
Żyjemy z Miłosierdzia Opatrzności. Obecny los rodzonych – ciężka próba, lub zguba, bo cóż za nadzieja w katastrofie ogólnej? Tysiące rodzin powtarza „mój jedyny zginął”. Wszystkie wynalazki mają jedynie zastosowanie w niszczeniu. U nas polepszenia nie ma – brak ogólny – na gorsze się zanosi. Żniwa nędzne, w zniszczonej stodole pustki, w stajniach i oborach kloaka, w sadzie drzewinę konie obżarły, za podatek w mieszkaniu chcieli zrobić to samo, pola nie ma czem orać, nająć bardzo drogo – brak koni, brak wołów itp. (…) Tutaj w mieście nawet nadziei nie ma na polepszenie – mieszkańcy podziczeli, jeden drugiego potępia – inteligencyi brak… Zdawało się, że Jędrzejów stanie się lepszem miastem, choć prowincjonalnem, jednak podobniejsze dzisiaj do Wodzisławia – śmierdzi (…) brak instytucyi zachęcających do uszlachetnienia.
15 września 1915r., Jędrzejów Nowina, wtorek - słota na dworze
Śpiewają „jeszcze Polska nie zginęła dopóki żyjemy”… ale wstrętny brak jedności – zabójczy duch rozdwojenia niweczy dobre usiłowania – ów rozbrat w rodzinach, rozbrat w społeczeństwie, rozłam w wierze, brak wytrwałości w postępowaniu naprzód, schorzały korzeń polskości, wada włóczęgostwa mnożą nędzę…
18.10.1915r.
Posłaliśmy trzy odkrytki z różnemi wiadomościami i prosiliśmy Cię, żebyś koniecznie ograniczał wydatki do minimum, wciąż oglądając się na przyszłość, bardzo mglistą dla niezamożnych bo i zamożni są obecnie w bardzo ciężkim położeniu. Cóż powiedzieć i zadłużonych i bez zapasu… !
U nas już po kopaniu kartofli, pozostaje dużo pola do orania, zrobiło się zimno, produkta spożywcze drożeją: funt słoniny lichej rubel, funt cukru 30 kopiejek, funt mięsa 45 kop., ryżu brak zupełny, funt soli 10 kop., kwaterka nafty 15 kop., para zwyczajnych butów 20 rubli itp. W Kielcach jeszcze drożej w Warszawie zaś korzec pszenicy 40 rub., korzec żyta 32 rub., garniec żyta jeden rubel, korzec jęczmienia 25 rub. Jakim sposobem przeżyć taką nędzę, ludzie drugi raz kopią kartofliska. W razie ciężkiej zimy nędza o wiele powiększy się… Trzeba kamiennej wytrwałości na przyszłość.
01.11.1915r.
Ponieważ wspominasz w swojej odkrytce o tutejszym X., że będzie w Wiedniu osobiście, więc należy Cię ostrzec z góry, żebyś był bardzo ostrożnym, bo o pożyczkę pieniędzy będzie Cię zaczepiał we właściwy sposób, będzie Cię upewniał i chwalił się, iż zakłada duży sklep, że do Wiednia przyjechał po różne towary do sklepu itp. Radzimy Ci po przyjacielsku, żebyś nie pożyczał nic nikomu, bo okpili by Cię, obecny czas ciężki i warunki opłakane nie pozwalają na żaden kredyt, ani na żadne pożyczki. Chociaż znasz niby X. jednak teraz wierzyć mu nie możno, gdyż przez ten rok nabył od kaprali masę wybiegów, nauczył się krętactwa, nie oszczędza nikogo bynajmniej, aby tylko skąd złapać pieniędzy, rodzonemu koledze nie darowałby… potrzeba Ci o tem wiedzieć, oraz pamiętać, że jutro wcale nie pewne, trudno przeczuć – przewidzieć której chwili i skąd się ustrzec dotkliwej niespodzianki. Tutaj nic bynajmniej nie dostaniesz bez pieniędzy nawet funta chleba, nikt nie pożyczy ani dwóch koron, do żadnej roboty nie przyjdzie, jeżeli prostakowi naprzód nie zapłacisz rubla dziennie…
Działania cenzury w korespondencji |
02.12.1915r.
U nas w końcu Listopada zrobiła się ostra zima. Miastem bezpośrednio rządzi zamiast burmistrza Komisarz cywilny, polcyję stanowią żandarmi, w cerkwi ruskiej jest spichlerz na zboże. – cenzura – na wiosnę pewno paszy dla koni braknie. O ile u nas nędza śmierdząca, o tyle panoszą się kraje i prowincyje nie zdeptane od wojny, bo za bydło, trzodę, za zboże i siano, za wszelkie produkty żywnościowe biorą tysiące – miliony, a u nas o trochę słomy do spania trudno. Obecnie spisują ludzi do roboty od 18 lat do 50 obowiązkowo. (…) Ksiądz Stryj jest w Kielcach, także cierpi niedostatek, bo duchowieństwo nie ma dochodu. Zima zapadła połowę pole niepooranego – tegorocznej jesieni zrobili szkody w nędznych zbiorach co najmniej na sto przeszło rubli – cenzura – Cały mur w około ogrodów klasztornych zburzony zupełnie, w klasztorze teraz inny ksiądz proboszcz mieszka w głównym gmachu (…) Miejska inteligencja średnia dzisiaj bez wzięcia, bo wszystkie urzędy są wojskowe, urzędowy język niemiecki, wybitnych Polaków oprócz doktora Przypkowskiego, oficera z biura werbunkowego ochotników, komisarza cywilnego zawiadującego miastem, dozorcy lasów rządowych – prawie nie ma. Do Wiednia teraz przepustek nie wydają – szczególnie Żydom. (…) Wspominasz, że życzyłbyś sobie widzieć się z miłemi Tobie osobami z Jędrzejowa i z okolicy, ale cóż kiedy przy ciężkich warunkach zamiast ukontentowania i uciech człowiek najpewniej doznaje rozgoryczenia i żalu wreszcie smutku. (…) W mieście zamilkły wszelkie miejscowe zwyczaje, zostały zagłuszone następstwami wojny, napływem innych ludzi i musi wytworzyć się wśród mieszkańców miasta nowy sposób pożycia. Ważna zmiana na lepsze to wytępienie przeklętych złodziei i wspólników pobytowców. Za lepszego czasu przysychały wnętrzności do grzbietu i nasze imości – to cóż myśleć dzisiaj…
Jędrzejów - pierwsza bomba z aeroplanu |
Nie chodziło się daleko na wojnę, gdyż takowa działa się na naszem polu, w naszem sadzie, w naszem mieszkaniu, wszędzie było pełno armat, amunicyi, aeroplanów, karabinów maszynowych, bomb, wojska wszelakiego trzech mocarstw, zatem co tutaj mogło pozostać, kiedy wody brakło zupełnie, sączyło się trochę kału, w mieszkaniu po sto ludzi nocowało, koni pełne miasto. Dziwnym sposobem, że budynki nie zgorzały – tylko stoją jako pomniki zniszczenia i nędzy, a mogliśmy być sto razy zabici, ale jeszcze żyjemy bezradni, nazywa się bez żadnej własności – cenzura – krzyżują się wszystkie trakty, chociaż wojska szły całemi polami i lasami, najgorzej niszczyli podwodziarze, jacy pieniądze na utrzymanie koni trwonili na inne wydatki, a konie żywili ludzkiem zbożem, tak np. 17 listopada zeszłego roku (dzień niedzielny i uroczystość Wszystkich Świętych) – cenzura – tak się działo wciąż, dopokąd nie zabrano do jednego snopa ze stodoły a potem z mieszkania zabrał inny – cenzura – pszenicy kupieckiej, za jaką musiałem oddać kupcowi 200 rubli, do żniwiarki dopłaty 100 koron, zadatku na młockarnię i kierat 110 rubli. Za podatki zaaresztowano fortepian, lustro, stół itd. Procent nie zapłacony za 5 kwartałów, długu za nie oddane zboże kupcom, za 25 korcy żyta po 15 rubli = 375 rubli, innemu kupcowi 200 rubli i procent, a nasze podatki trzeba płacić; do siewu wiosennego mamy jęczmień, owies trzeba kupować i wykę – do życia mamy kartofle, a wszelkie przyprawy i omastę stanowi sól galicyjska. Zboże snopami i wszystką słomę wynieśli na miasto do noclegów, bo szlachetna inteligencja komornicza z miasta wysyłała codziennie do nas żołnierzy po słomę z objaśnieniem: „Wojaku, tylko nie przynoście słomy, bo zatęchnięta, lecz przynoście snopki pszenicy i żyta”. Przychodzili i przyjeżdżali co dzień po świeże. Nap. przyszło czterech kaszewarów, tęgich zjadaczów mięsa, wzięli po pięć snopów jęczmienia i kazali iść za sobą po zapłatę do zugwirera na koniec Pińczowskiej ulicy; musiałem odejść stodoły i za nimi brnąć po błocie, zaszedłem do ich kotłów, gdzie każdy w rękach trzymał po knadze mięsa i dają mnie rozerwany na wpół papierek 2 korony, przy czem jedna połowa upadła i została. Na takich epizodach przeszła cała zima, konie [wojskowe] stały w stodołach, oborach i stajniach a my swoje konie dwa i jedną krowę trzymaliśmy w kuchni i żywiliśmy od połowy marca staremi plewami jęczmiennemi, przecież nie pożrą chaty. (…) Szczęściem że za zebrany groch niemłócony i owies w snopach dostaliśmy 600 koron, bo tem żyjemy dotąd i zapłaciło się trochę długów. Nie gniewaj się, jeśli znów prosimy Cię, żebyś oszczędzał zdrowia i pieniędzy o ile potrafisz temu podołać, bo rozumiesz, że nie trudno o gorzkie niespodzianki losu, a wtedy bez pieniędzy daleko ciężej. Przeczuwałem teraźniejszą nędzę i brzmią mi w uszach Twoje słowa – obraz nędzy i rozpaczy – jakie literalnie „de facto” otacza nas za całe życie pracy, kłopotów, niewygód, cierpień – bo jako tutejsza polska ziemia podeptana, tak i my do niej przydeptani i jeszcze tchniemy boleścią codziennej śmierci, chociaż jesteśmy nieśmiertelni granitowi – bo ileż razy Polak w rozpaczy z podłą nędzą w zapasy nie chodzi, iluż podłych nie znosił siepaczy, po których prądach boleści nie brodził, któryż z gwałtów nie był nam zadany, coby jadem nie zatruł serca – cenzura – Wieluż nie odbił ciosów śmiertelnych na wpół omdlały, lub któreż z boleści – cierpień piekielnych na nasze głowy się nie wylały… Taką drogą społeczeństwo polskie już dwa wieki brnie po szyję… Sprawiedliwość powszechna morderczy gwałt cierpi, chociaż Arcykrólowi Chrześcijańskiemu, Władcy Spokoju dana wszystka władza na Niebie i na ziemi. Te uczucia śmiertelne wylewają się bezwiednie, mimowolnie na zewnątrz ducha ztyranizowanego bezprawiem… (…)
Dla pogardy srożącej się katastrofy posłaliśmy Ci dwa kwiatki z tegoż klonu, jako pocałunki rodzicielskie – uściski dla Ciebie…
20.12.1915r.
Chcieliśmy donieść Ci szczegółowo o tutejszym pożyciu w ogóle i napisaliśmy listy pełne, ale który z nich Cię doszedł i jak wyglądał… ciekawa sprawa… Jeden z nich był z kwiatami klonowymi rozmyślnie przesłanymi dla przyjemności; widocznie sporo z niego wykreślono, jako drażliwe wiadomości, wskutek czego mogłem być pociągnięty (…). Wypadałoby ów list potuszowany przy sposobności zobaczyć, aby wiedzieć jakie zdania były drażliwe (…). Obecnie w tym tygodniu wypada Wigilia… rozrzuceni jesteśmy…, zgnębieni jesteśmy…, cieszy nas jedynie Twoje sprawowanie się… gdyż rozumiemy, że wykwalifikujesz się na europejskiego obywatela z poglądem na świat i swoje pochodzenie, jako człowiek szanujący godność…, życie…, zdrowie swoje dla dobra religii praojców, dla dobra podeptanej Ojczyzny i dla podtrzymania nieszczęśliwej Rodziny (…).
Wiedeń, Bazyli Nawarro pośrodku górnego rzędu |
28.06.1916r.
Cieszy nas mocno twoje zrozumienie obowiązku względem bliźnich i Wszechstwórcy (…). W Jędrzejowie poprawiło się ku lepszemu – dosyć spokojnie. W Klasztorze przywrócono seminarjum nauczycielskie, Kościół klasztorny pokrywają nowym wierzchem i dachówką, ksiądz Stryj jeszcze tam mieszka. Jędrzejów liczy się miastem obwodowym, urodzaje w okolicy jak dotąd prawie dobre, ale od Pińczowa do Suchedniowa za Kielce duży grad zbił wszystko zupełnie, burza powywracała miejscami budynki po wsiach, w Kielcach potrzaskało prawie wszystkie okna, potłukło dachy, pobiło dziką zwierzynę tak, że mieszkańcy zniszczeni okropnie – boimy się bardzo, aby coś podobnego nie powtórzyło się obok nas. Pole nasze zasiane po czarną ziemię, na której wzniosła się woda na wiosnę i trudno było poradzić z mokradłą. Pod hojnami dzierżawią pola w większej połowie gajowy, kowal i dróżnik, reszta ugoru uprawia się pod żyto i pszenicę – owies jakoś niebogaty pokazuje się – każą siać mak na olej, ale licho idzie (zasiane więcej od morga przy bizorędzkiej drodze), warzywa na ogrodzie ładne, mleko teraz mamy, zresztą jak dotąd znośnie (przymusowo) oprócz stodoły, jaką wichura chciała zburzyć. Źle ze stodołą i stajnią, z oborą, bo trudno restaurować… Byle jaka koszula kosztuje 8 rubli, liche buty 30 rubli, palto ponad sto rubli, a wszystko z lichego towaru, cukru brak, omasty brak (…). Jakiś czas nie było deszczu u nas, zrobiło się sucho, ale wczoraj 27 czerwca i w nocy spadł obfity deszcz, dużo w polach poprawi się głównie jare zboża i kartofle. W mieście wybudowali jatki dla sprzedaży mięsa na placu miejskim w Krzywem Kole, za urzędem gminnym (aby nie było jatek mięsnych między sklepami), zrobiono rozkład składki na miasto 30 tysięcy koron, przez co ucisną nie jednego. (…) Ponieważ na pewno jest w Wiedniu doskonałe obserwatorium astronomiczne, więc można by kupić duże mapy nieba gwiaździstego, dwie półkule – północna i południowa na tle błękitnem, potrzebne były by do nauki przyrodoznawstwa, czy można kupić takowe i za jaką cenę (takich map nie kupi jak w Berlinie, Paryżu, Lipsku). W naszym kraju z braku szkół wyższych, z braku muzeów, wystaw arcydzieł, braku odczytów naukowych, z braku gruntownych dzieł naukowych itp. nawet osoby pragnące wiedzy postarzeli się w ciemnocie umysłowej, mieszkając zaś w mieście dużem, jako u źródła nauki wypadałoby korzystać na każdym kroku i przy każdej sposobności ze skarbów nauki, aby nie zostać w tyle poza inteligencją (…). U nas mieli robić szacowanie szkód, ale dotąd nic nie zrobiono… Idą żniwa a robotników brak (…). Grześ przygotowuje się do egzaminu na maturę, a Staś przygotowuje się do egzaminu na nauczyciela, bo gospodarstwo potrzebuje nakładu a dochodu nie ma wcale…
źródła: materiały zebrał Bazyli Nawarro a udostępnił portalowi Andreovia.pl jego wnuk - Leszek Szymkiewicz
(zobacz inne dokumenty pochodzące z tego zbioru - Galeria Historyczna)
opracowanie: Krzysiek Maziarz