Rozmowy o Historii
ARS | Kwieciu | Chris49 |
Młyn na wyspie - Bizoręda
↓ Kwieciu
Kiedyś czytając książkę Andrzeja Ropelewskiego „W Jędrzejowskim Obwodzie AK” znalazłem często wspomnienia o młynie na wyspie. Chociaż wiedziałem, że chodzi o młyn w miejscowości Bizoręda, to nigdy nie miałem okazji go zobaczyć, aż do września, kiedy wspólnie ze znajomymi wziąłem udział w spływie kajakowym.
Jako stary obiekt jest to na pewno interesujące miejsce. Macie jakieś informację, materiały o tym miejscu? Sądzę, że najbardziej może nas zaskoczyć kolega ARS ponieważ to jego rewiry, aczkolwiek liczę na całą resztę. Pomożecie? Ja postaram się coś poszperać w książkach na ten temat.
↓ ARS
No tak, to ciekawe i bardzo urokliwe miejsce. Zaskoczyłeś mnie :)
Mam w swoich zapiskach - wspomnieniach całe opowiadanie o tym miejscu ale to chyba nie do publikacji na forum, musiałbym zamieszczać przez miesiąc w odcinkach :)
Jest dość przydługawe, ale z dokładnym opisem i dokumentacją fotograficzną, mnie się wydaje ciekawe. Pozdrawiam
↓ ARS
Opiszę to miejsce, tak jak potrafię, jak znam z opowiadań i co sam widziałem. Uważam, że takie miejsca, to już historia - ciekawa historia.
Tak gwoli ścisłości należy dodać, że Wyspa leży na północnym krańcu powiatu jędrzejowskiego w gminie Sobków. Najbliższe wioski po prawej stronie Białej Nidy to; Bizoręda, Mzurowa, Szczepanów i Miąsowa. Jak mówią mieszkańcy tych wiosek, „za wodą”, czyli po lewej stronie rzeki najbliższe wioski to; Rembieszyce, Karsznice i Wola Teserowa.
Jest to miejsce, gdzie w XIX wieku zbudowano młyn wodny. Mówi się też, że już wcześniej prosperowała tam przędzalnia wełny, co jest bardzo prawdopodobne, bo są wzmianki o tym, że dziedzic Rembieszyc Kozłowski rozwijał przemysł tkacki, gdzie czynne były warsztaty produkujące sukno na chłopskie sukmany. Nazwa pochodzi od miejsca, bowiem młyn posadowiony po lewej stronie Białej Nidy, był okolony naturalnym ciekiem wodnym tak zwaną młynówką, co tworzyło naturalną wyspę.
W górze rzeki, gdzie woda uchodzi do młynówki, w niedalekiej odległości poniżej, przekopano do niej z głównego koryta rzeki dwa kanały zwane „przerwami”, a jeszcze ciut niżej zbudowano sztuczny kamienny próg rzeczny w celu podniesienia poziomu lustra wody. Obydwa te odejścia wody z głównego koryta miały za zadanie, poprzez regulację odeskowaniem w jazach, przejęcie nadmiaru wody płynącej w stronę młyna, skierowania jej do młynówki i „wyrzucenie” do koryta rzeki poniżej, poza młynem.
Następna regulacja ilości wody na śródsiębierne koło napędowe młyna wykorzystujące energię potencjalną i kinetyczną wody miała miejsce przed nim, tuż za drewnianym mostem. Poniżej, tuż za ujściem młynówki był drugi mniejszy most, którym mogły do młyna dojechać furmanki z Rembieszyc, posadowionych po lewej strony Nidy.
Budowniczowie młyna wykorzystali tu naturalny spadek wody, który w tym miejscu rzeki wynosi cztery metry na długości jednego kilometra, oraz tam gdzie umiejscowili młyn, twarde-kamieniste podłoże, przez które przebija się rzeka.
Młynówka | Próg przed wyspą | Młyn |
Od miejsca, gdzie łączą się prowadzące do Wyspy drogi z Miąsowej i Bizorędy, prowadziła w stronę młyna prostopadła do rzeki około stumetrowa utwardzona droga - aleja, wysadzana lipami. Po prawej stronie alei było pole uprawne młynarza, ze wzniesieniem-zalesionym wzgórkiem za nim, zwanym Wysokim Brzegiem, przy rzece zaś, biegła drożyna do mostu za ujściem młynówki. Lewą stronę, niższą i podmokłą, porastał rzadki zagajnik tak zwany ols, rosły tam przeważnie olszyny, osiki, leszczyna i gdzieniegdzie bieliły się brzozy.
Tuż przed mostem istniał niewielki staw rybny, a idąc dalej w lewo wzdłuż rzeki, dochodziło się do sporej pasieki liczącej paręnaście uli z drewnianą szopą do przechowywania narzędzi pszczelarza. Za pasieką kwieciła się łąka młynarza, a dalej roztaczał się rozległy widok na ciągnące się aż hen do Zielonek mzurowskie łąki położone między lasem a rzeką.
Aleja lipowa | Wysoki brzeg | Staw przed mostem |
Na wprost, za mostem, był duży plac-podwórze gospodarskie. Po prawej tuż za mostem, stał młyn z przylepionymi do niego od strony zachodniej izbami mieszkalnymi rodziny młynarza. W głębi podwórza naprzeciwko mostu posadowione były budynki inwentarskie i cebrzynowana drewnem studnia z dłubanym korytem obok do pojenia bydła i koni. W lewo od podwórza, wzdłuż rzeki, ciągnęła się pomiędzy olchami i wierzbami droga do miąsowskich łąk, gdzie po jej prawej stronie tuż za podwórzem był drugi o wiele większy staw rybny w kształcie nerki z dorodnymi karpiami.
Na placu przed młynem chłopi parkowali swoje furmanki ze zbożem czekając na swoją kolej do przemiału. Reszta podwórza należała do pokaźnego stada gęsi rasy kieleckiej, kolorowych kaczek, indyków, perliczek i kur, a także do pary pawi, które swoim pięknem i dźwięcznym głosem pieczętowały czar tego urzekającego zakątka.
Domek pszczelarza | Most - widoczny jasny prostokąt na ścianie młyna, to miejsce po zadaszonej szopie- przybudówce, gdzie było umieszczone koło młyńskie. |
Wyspa widziana z Wysokiego brzegu |
Pierwszy raz zobaczyłem to przepiękne ustronie mając sześć lat, w 1956 roku i do dziś tkwi we mnie ta chwila oczarowania. Ojciec zabrał mnie ze sobą, ponieważ wybrał się tam, aby nabyć jak powiedział: - „jajka kolorowych kaczek do nasadzenia pod kwokę”. Była wtenczas wiosna, szliśmy pieszo w ciepłe niedzielne przedpołudnie przez Kurzoków, gdzie na podwórzu rodziny Kosowskich odpoczywaliśmy gasząc pragnienie wodą ze studni.
Następny odpoczynek z posiłkiem, przypadł już na piaszczystej szerokiej drodze leśnej prowadzącej do Wyspy z Miąsowy. Po prawej stronie drogi, przed Wyspą na wzgórzu, wznosił się las porosły dębami zwany Dębiną sięgający prawie do Bizorądek. Dziś po owym przepięknym drzewostanie pozostały tylko dwa dęby przy drodze z Bizorądek do Wyspy. Wchodząc w aleję lipową słychać było, z każdym krokiem narastający, szum wody spadającej z progu przed młynem.
Kiedy wreszcie stanęliśmy na moście ujrzałem wszystko to, o czym pisałem wcześniej i zachwycałem się połyskującą w rzece wielką ławicą płoci, jakiej nigdy później w tej rzece nie widziałem.
Rzeka widziana z mostu - lipiec 2011 | Kurzoków - rozdroże | Pierwszy dąb przy drodze na Wyspę |
Warto wspomnieć, że po żniwach, w latach międzywojennych i po wojnie jeszcze w latach sześćdziesiątych, młyny pracowały dzień i noc bez przerwy, a było ich w powiecie jędrzejowskim osiemdziesiąt. Jedynie stary młynarski zwyczaj nakazywał, że na św. Marcina- patrona młynarzy wszystkie młyny stawały. Najbardziej znanym i cenionym w naszej okolicy młynem był właśnie ten na Wyspie i podobny na Kulczyźnie.
„Podóg uznanio” gospodarzy, tamtejsi młynarze sprawiali najlepsze mąki i kasze w całej okolicy przez to i ciżba tam była zawsze. Taki wyjazd do młyna zmieniał się niekiedy, w co najmniej dwudniową wyprawą. Należało zabrać ze sobą prowiant, obrok dla konia oraz uzbroić się w cierpliwość. „Swoje należało odstać”, bo zależnie od wielkości - młyn wodny mógł przemleć od pół do dwóch ton ziarna na dobę.
Drugi dąb przy drodze na Wyspę | Stare walce młyńskie |
Czasem nazjeżdżało się z całej okolicy masę chłopstwa, przy tym można było trafić na niski stan wody w rzece; mógł lunąć niespodziewany deszcz lub też mogła rozpętać się burza, podnosząc raptownie poziom wody, co tym bardziej wydłużało czas wyczekiwania na swoją kolej. W takich wypadkach wszyscy pomagali młynarzowi w regulacji wysokości przepustów celem uzyskania odpowiedniej ilości wody na koło młyńskie.
Woda spadająca z koła młyńskiego, miała mieć magiczną moc. Panny myły w niej twarz, aby zachować urodę. Gdy woda została wypita przez zakochanych, sprawiała, że ich miłość trwała do śmierci. Było, więc to idealne miejsce na schadzki dla zakochanych.
Worki z ziarnem przed mieleniem, a później po mieleniu mąkę i „łospe ” (odpad-otręby), ważono w obecności młynarza. Końcowa niedowaga, to był powszechnie tolerowany tak zwany „rozkurz”, mniejszy lub większy - w zależności od młyna.
Po zdjęciu worków z wagi i rozwiązaniu, jeszcze przed zsypem na walce, młynarz zanurzał rękę głęboko w ziarnie, oceniając wilgotność. Następnie nabierał go pełne garście i określał wartość zboża po wyglądzie ziaren, zapachu i zachwaszczeniu. Wszystko to odbywało się w obecności struchlałego gospodarza, który w duchu prosił Boga, by młynarz badając ziarno żyta, nie wymówił na koniec sakramentalnego powiedzenia „Z tej mąki chleba nie będzie”.
W czasie II Wojny Światowej miejsce to zapisało chlubną kartę w historii konspiracji podziemnej Armii Krajowej. Wyspa należała do podobwodu nr.1 „Klin” w placówce Brzegi „Pogranicze”. W młynie, jako agronom- zarządca młyna władz niemieckich, mieszkał wraz z żoną Henryk Miller „Lis”. Prawdopodobnie był jednym z organizatorów komórki zrzutów powietrznych w Jędrzejowskim Obwodzie AK, magazynowano tam i rozdzielano na poszczególne oddziały broń i ekwipunek żołnierski pochodzące ze zrzutów z Anglii.
Na Wyspie pod koniec lipca 1944 roku odbyła się odprawa oficerów Komendy Obwodu Jędrzejów z przedstawicielem Okręgu Kieleckiego, na której ustalono szczegółowy plan zdobycia kieleckich koszar „na stadionie” po ogłoszeniu akcji „Burza”. Po utworzeniu Jędrzejowskiego Pułku Piechoty Armii Krajowej JPP AK, porucznik Henryk Miller „Lis” został mianowany dowódcą II batalionu.
Współczesna wieś jest już inna, od połowy XX wieku coraz mniej potrzebowała do „życia” Wyspy. Została zachwiana symbioza między tym miejscem a okolicznymi wioskami. Więc dziś, z Wyspy została tylko nazwa. Nikt nie kosi już łąk, nie wypasa bydła, nie kopie torfu ani nie wycina zimą trzciny, nie miele we młynie ziarna na mąkę, więc młynówka, przerwa, stawy i łąki pozarastały roślinnością bagienną, trzciną i samosiejkami różnych drzew - zdziczały.
Młyn wodny Henryk Ornata |
Nie istnieje już mostek do Rembieszyc, który spróchniały i nie oparł się wysokiej wodzie. Podobnie jak nie istnieje już osada Zielonki obok ujścia Jednicy do Białej Nidy. Młyn, po tragicznej śmierci we młynie syna pana Kędrackiego popadł w ruinę - zmienił właściciela- młode małżeństwo z wielkim zapałem robi, co może, próbując to miejsce przywrócić do życia. Drogi pozarastały, kto chce wycina przydrożne i nadrzeczne olchy na opał.
Nadleśnictwo prowadzi rabunkową gospodarkę wycinając w pień okalające to miejsce lasy. Wtóruje im niekontrolowana populacja bobrów, która się rozpanoszyła zwłaszcza w okolicy zakola zwanego Końskim Dołem. Letnią porą w każdy weekend, dzieło zniszczenia dopełniają, zaśmiecający to miejsce niektórzy pseudoturyści - kajakarze, spływający w dół Nidy wielkimi tłumami oraz utrapienie turystów- rozjeżdżający leśne drogi posiadacze quadów. Nie widzą w tym miejscu piękna natury- ciszy i oazy spokoju, nie przykładają wagi do jej nienaruszania.
Rzeka stała się niewolnicą komercji, arterią wypluwającą zyski dla organizatorów „spływów”. Z poznaniem tego uroczego miejsca należy się pospieszyć, bowiem w najbliższym czasie dolina Białej Nidy zostanie sprywatyzowana.
↓ Chris49
Od jakiegoś czasu ślędzę ten wątek i chce dodać swoje 5 groszy w tym temacie. Młyn na Wyspie powstał w związku ze sporem pomiędzy dziedzicem z Mnichowa a dziedzicem z Rembieszyc. Wcześniej na starym korycie Nidy był zbudowany młyn którego właścicielem był dziedzic z Rembieszyc. Młyn ten działał do momentu aż dziedzic z Mnichowa wykopał nowe koryto dla Nidy, pozostałości starorzecza są widoczne do dziś obecnie są ostoją dzikiego ptactwa.
Młynarz z Wyspy zbudował most i drogę w kierunku Rembieszyc aby pozyskać klientów z tego rejonu. Droga prowadziła przez mokradła i po deszczach bywała nieprzejezdna. Dawniej po północnej stronie Nidy, na odcinku od Mniszka do Jacowa, było kilka małych domostw, miejsca te można zlokalizować po kępach bzów i starych drzewach owocowych. Dalej za Jacowem są miejsca związane z działaniami z czasów I wojny światowej.
Po okolicznych wioskach były cmentarze obecnie przeniesione do Małogoszczy, pozostał jedynie grób w Nowej Wsi przy drodze w kierunku Karsznic.
↓ ARS
Chris49, Twoje "5 groszy" ma troszkę większą wartość, bo wnosisz coś nowego na temat tego miejsca :)
Wcześniej, opisałem to urocze miejsce, wedle posiadanej na ten czas wiedzy. Ty zaś, sięgnąłeś w głąb historii tego miejsca, za co bardzo dziękuję.
Byłem na Wyspie tego lata - coś mnie tam ciągnie. Chyba gmina postawiła przed mostem tablicę informacyjną i chwała jej za to - bardzo ładnie przedstawiona historia tego miejsca oraz wsi Bizoręda i Bizorądki.