Renato! Przekazałaś bardzo ważną wiadomość o zachowaniu całych księgozbiorów.
Na podstawie takich kolekcji prywatnych , które często były warsztatem pracy właścicieli, bada się źródła inspiracji i zasób wiedzy ich użytkowników. Niejednokrotnie możemy więc prześledzić fascynacje czytelnicze, bądź uwagi poczynione na marginesach książek ludzi ważnych dla świata polityki czy kultury.
Ci ziemianie, dla których ich księgozbiory stanowiły warsztat ich pracy naukowej , niekiedy zdobywali się odwagę, by już w 1947r. upominać się o ich zwrot w najwyższych instytucjach państwowych, Ministerstwie Kultury i Sztuki czy Ministerstwie Oświaty ( przykładowo z majątku w Mokrsku).
Oczywiście śledzenie fascynacji danego pisarza znajduje się w polu zainteresowań historyków literatury, socjologów i naukowców innych dziedzin.( "Oni tak mają"
)
Z czasów powojennych: również tomy Dzieł Stalina czy Dzierżyńskiego , pochodzące z prywatnych zbiorów, często świadczą o ich użytkowaniu niezgodnym z zamiarami twórcy dzieła. Są to bowiem egzemplarze nienaruszone, "dziewicze", nigdy nie otwierane, nawet z nierozciętymi kartami.
Czemu zatem służyły, jeśli do nich nawet nie zaglądano?
Otóż nie tylko wypadało je mieć, ale koniecznie trzeba było je posiadać, by eksponować w biblioteczkach ich grzbiety wobec gości.
Skoro jednak i goście postępowali identycznie, główny wniosek badawczy nasuwa się jeden. Nie chodziło w tym wypadku o czytelnictwo, a o wywarcie odpowiedniego przeświadczenia u oglądającego.
Jednak bibliotekarz bibliotek publicznych dążył do rozwoju zamiłowania czytelnictwa, pielęgnował i podsycał zapał sięgania po książkę, która wkrótce, wobec zaistnienia "żelaznej kurtyny" okazała się dla wielu jedynym "oknem na świat".