Tak Marku. Jednostronnicowy wrocławski wykaz z Dolnego Śląska z 1946 roku podaje 28 osób z Jędrzejowa, gdzie widnieją nazwiska, ale tylko pierwszej
połowy alfabetu,od litery A do litery M.
Która z list wymieniła pana Mordechaja Śledzika, bo go tu nie ma, a przeżył.
Czy nie powstaje wątpliwość, że najprawdopodobniej brakuje drugiej strony spisu ?
Czy ta jedna strona stanowi kompletny wykaz ocalałych? Wcale nie jest to oczywiste.
Nie wiadomo, czy do 28 konkretnych osób z wykazu wrocławskiego wolno nam dodać 7 ( "mniej konkretnych", bo bez wymienionych personaliów) z tabelki statystycznej z 1945. (Wśród tych tajemniczych siedmiorga trzeba wymienić p.Mauera, jego żonę Lolę Brajbort-Mauerową oraz córkę Lalę).
A może wśród siódemki są również te same osoby, które następnie przemieściły się do Wrocławia?
Przypuszczenie powyższe trzeba zweryfikować, jeśli chce się coś ustalić ponad wszelką wątpliwość
Wielce pomocną okazałaby się lista osobowa tych siedmiu osób. A jak Ty uważasz?
Oto próba mojej rekonstrukcji:
3 osoby Mauerów, 2 osoby bracia Kluska, p.Rubinek, M..Śledzik. A gdzie się zatrzymał Wargoń? (Jest wszak tablica upamiętniająca radnego Jędrzejowa).
A siostra Wargonia, przeżyła, gdzie jest wyszczególniona?
Pytanie się rodzi: Czy w Szczecinie i na Górnym Śląsku też jacyś się zatrzymali ? Odpowiedź "tak" potrzebna.
Trudność Marku polegała na tym, że spisywano żywych i wciąż przemieszczających się ludzi.
Zanim ich wszystkich spisano w 1946 roku, niektórzy jeszcze nie przyjechali ze Wschodu, a inni już wyjechali na Zachód.
Zwróć też uwagę na fakt, że podczas wojny niektórzy Żydzi żenili się z Polkami i mieli z nimi dzieci.
Wg wewnętrznej instrukcji uchwalonej na naradzie kierownictwa komitetów żydowskich w dniu 20.06.1946 r w Warszawie zalecono, by przy małżeństwach mieszanych rejestrować tylko Żydów i dzieci, które są zgłoszone i wychowane w duchu żydowskim.
Kto jednak w czasie II wojny mógł wychowywać żydowskie dziecko w duchu żydowskim, toż to byłoby dla dzieci wyrokiem śmierci! Nikt przy zdrowych zmysłach w ten sposób nie ratował dzieci. Ocieramy się o absurdalny wymóg z instrukcji.
No i kontynuując, Marku, zaniżała się liczba ocalonych, bo na pewno syn Erlicha z Olszówki Małej na żadnej liście nie mógł się znaleźć. Prawda? Rozumiesz w czym rzecz? Sprawę znasz lepiej ode mnie
To nie takie proste, jak widać.