Marku, wiadomo: "Jak się da, to się zrobi". Natomiast Ty razem z Adminem robicie nawet wówczas, gdy "się nie da".Orzecie ciężko, jak nie przymierzając woły robocze. Fakt. I wielkie dzięki
Ostatni mail do admina na temat uszczegółowienia podpisów dot."ludności jędrzejowskiej" pochodzi z 22 lipca 2017 r., że przypomnę tak dla porządku. Teraz nacisk odnośnie "uczniów gimnazjum" ogląda forum. Wybacz, jeśli zabolało, b. proszę.
Co do potworności z czasów minionych, od których słuchania samego apopleksji można dostać, powiem tyle, że skrzywiają ogląd reszty rzeczywistości. W Jędrzejowie ( i nie tylko, bo Miechów też ratował kogo się dało) Polacy utworzyli prężną organizację podziemną, stanowiącą część struktur Polskiego Państwa Podziemnego. To nie była prywatna grupa kolesiów.
Natomiast konfidenci i szmalcownicy to smutna rzeczywistość każdej bez wyjątku społeczności. Ci nie stanowili nigdy części struktur państwa polskiego, choć inne nacje niestety wytworzyły instytucje, oficjalnie współpracujące z hitlerowskim najeźdźcą.
Marku, w mikroświecie jędrzejowskim to widać i pokazujecie to jak na dłoni. Dziękuję za wkładany trud.
Dodam, że dzięki Waszym informacjom o jędrzejowskim podziemiu wreszcie sama coś pojęłam.
Znalazłam mianowicie na portalu pomoc w odpowiedzi na pytanie:
jak to możliwe, żeby w samym "oku cyklonu" można było bezinteresownie ratować i uratować człowieka?
Ludzie umieli trzymać język za zębami i trzymali się zasad konspiracji ściśle; ściśle, czyli o ratowanym wiedziały trzy osoby i tylko one. Nikt poza nimi. Część najbliższej rodziny nawet miała pretensje o to, że im absolutnie nic nie powiedziano..
Teraz jesteś jednym z nielicznych spoza rodziny, którzy usłyszeli. Wystarczy dla świadectwa.
O co chodzi z tym milczeniem o chlubnym przecież epizodzie ?
Na to pytanie odpowiedzieli już amerykańscy psychologowie żydowskiego pochodzenia, bo też je zadawali, a nawet odpowiadali, więc"w ten sposób wszyscy na tym skorzystają". Nieprawdaż?