Ludzie przy Rynku, i nie tylko tu, nabywali drogą kupna, ale też dzierżawili na określony czas, bądź sprzedawali posesje w części lub w całości. Mieli do tego prawo.
Były też zawierane umowy ustne, których następnie nie potwierdzono u notariusza z powodu wprowadzania przez okupanta niemieckiego niesprawiedliwych, ba nieludzkich przepisów , z nazwy jedynie "prawa Rzeszy Niemieckiej", a tak naprawdę bezprawia.
Rabowano i wywożono do Rzeszy, co tylko się dało z majątku ruchomego, a na nieruchomościach też położono łapę. Niemcy w GG nie tolerowali przy swoim boku żadnej konkurencji w dysponowaniu majątkiem trwałym.
Te sprawy bada i rozstrzyga sąd, wydając każdorazowo postanowienie.
Marku, jak zauważyliśmy, w papierach powinien być porządek. Pytanie: Czy na dziś porządek jest zrobiony czy dopiero robiony?
Jeśli hipoteka w którymś wypadku zawierałaby archiwalny, nieaktualny wpis, to trzeba księgę wieczystą uzupełnić na podstawie pisemnego postanowienia sądu. I tyle.
Innej prawidłowej drogi nie ma.
Przykład umów ustnych z relacji profesora Politechniki Warszawskiej inż. Stefana Hahna:
" Po pewnym czasie ciotka weszła w kontakt z właścicielem mieszkania na ulicy Mokotowskiej 41 mieszkania 22 […]. Ten pan był narodowości żydowskiej i musiał wyprowadzić się do getta. Myśmy zawarli z nim umowę, że zaopiekujemy się tym mieszkaniem. On wiedział, że my mamy mieszkanie w Poznaniu i jak się wojna skończy, wrócimy do Poznania i oddamy mu mieszkanie. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu, które nam ten pan [użyczył]. Nazwiska nie pamiętam. Byłoby do odtworzenia, gdyby poszukać w książce telefonicznej Mokotowska 41 mieszkania 22. Moim zdaniem wojny oczywiście nie przeżył, bo nigdy się do nas nie zgłosił. Zresztą, jak wróciliśmy pod koniec stycznia 1945 roku, mieszkanie było całkowicie wypalone, bo Niemcy prowadzili masową akcję wypalania resztek tego, co jeszcze zostało po Powstaniu."
www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/stefan-hahn,1527.html