Odpowiadam dla
chris49 na jego prośbę o więcej informacji.
Mam informację tylko "o tzw. zielonym krzyżu przy leśnej drodze prowadzącej od Mzurowej na Zielonki."
Piszę też dlatego, że na temat tego krzyża
ludzie mówili rożne bzdury.
Kilka dni temu wysłuchałem opowieści prawie dziewięćdziesięcioletniego pana Józefa M. mieszkającego w Mzurowej, w ostatnim domu na końcu wsi, przy drodze "na Zielonki'.
Jak twierdził, prawie w tym miejscu, gdzie stoi krzyż, rósł "silny chojok". 6-go września 1956 roku taka sobie burza nie burza zaskoczyła trzech mężczyzn na leśnej drodze.
Byli to; z Mzurowej, młody Stępień z końca wsi i Hernicki oraz Piotr Sobczyk z Miąsowej(Chabacowa)
Nieopatrznie schronili się przed deszczem pod owym chojokiem w który uderzył, jak to mówią, "piorun z jasnego nieba". Na miejscu zginął młody Stępień, który był oparty o pień, Hernicki i Sobczyk ponoć wyszli bez szwanku, ale bardzo ciężko przestraszeni.
Krzyż postawił brat młodego Stępnia, dla upamiętnienia tragedii.
(Myślę, że nic nie pokręciłem)