Zwieńczeniem krzyża jest wykuty z żelaza dwuramienny krzyż zwany karawaka- choleryczny św. Zachariasza. Osobliwa skądinąd nazwa wywodzi się od hiszpańskiej miejscowości Caravaca. Wieść niesie, że to właśnie tam po raz pierwszy udało się powstrzymać morowe powietrze przy pomocy niesionego w błagalnej procesji krucyfiksu. Był wiek XVI, a krucyfiks zrobiono na wzór relikwiarza z drzazgami Krzyża Chrystusowego, który przyniosły na ziemię dwa anioły. Skoro pojawił się w cudowny sposób, to i pewnie siłę posiadał nieziemską, dlatego na granicach miast i wsi całej Europy stawiano podobne krzyże. Miały dawać ochronę i ostrzegać podróżnych przed grasującą zarazą.
Liczne epidemie takich chorób jak tyfus, cholera powodowały wyludnianie się całych wsi. Choroby te nie były w dawnych czasach uleczalne i zachorowanie kończyło się zazwyczaj śmiercią. Palono opuszczone domy, tak jak w starej części Mostów, gdzie do dziś na tym miejscu nie wzniesiono żadnych zabudowań. Wsie i miasteczka były wyludnione, na rogatkach stały straże wpuszczające przyjezdnych jedynie po odbyciu kwarantanny. Ponoć w Chęcinach, podczas którejś tam z kolei epidemii cholery, na górnym rynku ustawiono beczkę ze spirytusem. Każdy przyjezdny mógł się napić lub natrzeć ciało. Zmarłych grzebano zbiorowo i pojedynczo, przeważnie z dala od wsi. W zbiorowych grobach kładziono warstwami trupy, wapno, ziemia, znów trupy. Na cmentarzu, jako ostrzeżenie, stawiano duży dwuramienny krzyż. Skądinąd wiadomo, że w Mnichowie cmentarz choleryczny był za cmentarzem parafialnym. Gdy powiększano cmentarz dołączono teren cmentarza do parafialnego.