Przy okazji refleksji związanych z listopadowymi świętami przypomniała mi się zasłyszana niegdyś historia. Może ktoś z forumowiczów będzie coś więcej wiedział na ten temat.
Historię tą opowiedziała mi znajoma z Kotlic. Nie wiem czy dotyczy ona rodziny mieszkającej w tej wsi, czy gdzieś w okolicy. Opowieść słyszałam kilka dobrych lat temu, dlatego też nie powtórzę jej dokładnie ze szczegółami. Otóż w czasie wojny Niemcy rozstrzelali całą rodzinę - ojca dzieci i matkę, która trzymała na rękach niemowlę. Upadając kobieta przysłoniła dziecko, które jak się okazało jako jedyne szczęśliwie przeżyło egzekucję. Rodzina spoczęła w jednej mogile - wiem, że parę lat temu to był grób ziemny, zawsze zadbany i obsadzony kwiatami. Jak można się domyślić dbała o to w późniejszych latach ta "dziecina" ocalała z rzezi. Tyle mi wiadomo. Domyślam się, że grób ten znajduje się na cmentarzu w Chmielniku, choć mogę się mylić. Może ktoś zna więcej szczegółów?