Ano, jak by powiedział Szrek: "Jakoś poszło ośle, jakoś poszło...", choć łatwo nie było.
Chyba lepiej odczułam różnicę między naszą polską sytuacją a niemiecką po rozmowie z pewnym chłopakiem z NRD, któremu oczy z orbit wychodziły, gdy słyszał od nas określenia ustroju i Wielkiego Brata.
Hasło:"Proletariusze wszystkich krajów łączcie się"- uczyliśmy go- w pseudoczeskim brzmi:
"Gołodupki hop do kupki!"
Kolega ów wybąkał, że u nich w NRD od razu by doniesiono, a ojciec wesołka byłby wezwany na rozmowę, zaś dzieciak szerokim łukiem wyleciałby ze szkoły za szerzenie wrogiej propagandy.
U nas jednak wentyl bezpieczeństwa był jakby szerszy...No, ale przecież myśmy II wojnę wygrali.
Tego już ni w ząb nie mogliśmy zrozumieć, ani my, ani tym bardziej on.. On bardziej nie rozumiał.
Powiedzieliśmy mu na odjezdne, że go kochamy i żeby się trzymał, bo to badziewie kiedyś minie.
Skąd w nas trwała ta nadzieja? Nie umiem odpowiedzieć.
Teraz też powiem: Andrea, byłeś pilnym uczniem, dobrze się nauczyłeś zasad wolności, serdecznie Cię pozdrawiam!