Z tego, co mi opowiadano wynika, że regularnie rozprowadzane gazetki podnosiły ducha również w mojej rodzinie, pomagały przetrwać koszmar wojny, przełamywały lęk, zniechęcenie i podtrzymywały nadzieję na lepsze jutro.
Niosły informacje prawdziwe o frontach i sytuacji w Europie. Dzięki skutecznemu konspiracyjnemu wsparciu i moi bliscy podejmowali działania pomocowe, a w piekarni przy Rynku przygotowywano brykiety chleba dla partyzantów.
Szkoda, że przechodząc wiele razy ul.św. Barbary nie dostrzegłam żadnej tabliczki upamiętniającej ów schron i tajną drukarnię.
Nie byłby to przecież duży koszt, ale informacja uczyniłaby tę ulicę jeszcze bardziej atrakcyjną , bo jak dotąd znana jest głównie ze źródełka oraz "oryginalnych"
wytworów myśli architektonicznej (ze specyficzną kolorystyką tychże).
Jak sądzicie, czy warto byłoby umieścić przy ulicy jakieś oznakowanie miejsca, skąd regularnie dawano odpór okupantowi niemieckiemu?
Pamięć o sukcesie wzmacnia siły bieżące, a może stać się też źródłem pożytecznych przemyśleń turystów na szlakach wiodących ulicą św. Barbary.